W jakiej walucie trzymać swoje oszczędności?
To trudne czasy dla oszczędnych. Inflacja zjada nasze pieniądze i dzieje się to w błyskawicznym tempie. Ci, którzy nie ukończyli czterdziestki, zupełnie nie pamiętają, że były kiedyś takie czasy, gdy pieniądze szybko traciły na wartości. Z kolei ci nieco starsi doskonale wiedzą, że nic nie jest dane nam raz na zawsze i szukają alternatywy. Każdy powinien przemyśleć, w jakiej walucie trzymać oszczędności i która wydaje mu się bezpieczna.
Złotówka
Większość z nas zarabia w złotówkach i robi zakupy, płacąc tą walutą. Tylko problem tkwi w tym, że to lokalna waluta, taka jak forint czy korona, a więc ważna jest tylko w jednym kraju i w każdym innym jej moc nabywcza jest zdecydowanie słaba. To przede wszystkim wpływa na jej nieustające wahania, bo w przeciwieństwie do dolara amerykańskiego czy euro nie znajdziemy jej w skarbcach centralnych ani na rynkach światowych, dlatego nie jest stabilna. Kolejny problem złotówki to po prostu wątpliwa troska o walutę wynikająca z pracy banku centralnego. Zbyt późne podniesienie stóp w kontekście inflacji, brak konsekwencji prezesa banku centralnego i nadmierny druk pieniądza bez pokrycia: to wszystko nie pomaga złotówce. Chcesz trzymać oszczędności w tej walucie? Jasne, ale ogranicz się do tego, co masz na funduszu awaryjnym i poduszce bezpieczeństwa i to raczej nie całej.
Dolar amerykański
Polacy kochają dolary i ten kult przetrwała chyba jeszcze z czasów słynnych PEWEX-ów, gdy za dolara można było kupić wszystko, a za złotówkę dosłownie nic (no może ocet, ale to mniej podniecające od Diora). Rzecz jasna, Amerykanie także dodrukowali swoją walutę. Właściwie każdy rząd zrobił po pandemii dokładnie to samo, uznając, że złota mżawka nieco uspokoi nastroje społeczne. Tylko działania tamtejszego rządu są rozsądne, wywarzone, a dolar to stabilna i bezpieczna waluta. Dodatkowo także ta rezerwowa, która ma stabilizować gospodarki wielu krajów. Ach i jeszcze jedno, to waluta, która wyjątkowo zyskuje na wartości w czasach niepokojów społecznych, a z takimi właśnie mamy teraz do czynienia.
Euro, druga waluta świata
Jeśli gwarancja stabilności waluty jest udział w zabezpieczeniu banków centralnych i udział w światowym handlu, to warto pomyśleć o euro. Docenić trzeba też uniwersalizm. To waluta, którą zapłacimy u naszych dziewiętnastu sąsiadów, którzy już są w strefie euro i w jeszcze sześciu krajach, które przyjęły tę walutę dobrowolnie. Dodajmy, że euro ma aż ponad 50% udział w koszyku dolara, co oznacza, że kupując tę walutę niejako osłabiasz dolara, czyli grasz nieco przeciw niemu. Dlatego najlepiej jest zastosować dywersyfikacje i mieć oszczędności w tej i tej walucie.
Frank szwajcarski
Brałeś kredyt we franku? Teraz cierpisz, cóż szkoda, że nie odłożyłeś w tej walucie. Nie dość, że Szwajcaria to kraj wyjątkowo rozsądnych ludzi, którzy nigdy nie wpadli na to, aby ruszać z szablami na czołgi czy rozdawać bezsensowne świadczenia socjalne, to jeszcze ich waluta nawet dwadzieścia lat temu związana była ze złotem. Jeśli szukasz stabilnej przystani, pomyśl o franku.
Korona norweska
Laik może pomyśleć, głupota, bo korona to tak samo lokalna waluta, jak forint czy złotówka. Tylko nie zapominajmy o potędze Norwegii. To kraj, który przez lata cierpiał biedę, ale do czasu. Ropa naftowa i gaz ziemny, które nagle wyszły z ziemi, dały krajowi i walucie stabilność, ale i płynność. Jeśli można mówić o kraju, który ma zbyt dużo waluty w banku, wspomnijmy Norwegię.
Szwedzka korona i australijski dolar
Trudno zrozumieć te waluty, jeśli nie rozumiesz dobrze, na czym polega safe heven. To także waluty, które ściśle związane są z surowcami, ale ich zaletą jest jeszcze stabilność i podaż tego pieniądza, która nigdy nie przewyższa popytu. Waluty safe heven znacząco zyskują na wartości podczas krachów gospodarczych. W obecnej sytuacji na świecie, taki krach chyba nikogo nie zaskoczy, prawda?
W naszym wypadku najlepiej w euro. Można je łatwo wymienić w Polsce, wydać w Europie i trzymać na rachunku bankowym.